Efekt wahadła

PITCHING
Trzy etapy wahnięcia: skrzydło zostaje z tyłu (1), nurkuje (2) pilot wlatuje pod skrzydło(3). Zdjęcie: Marcus King

Autor: Bruce Goldsmith

Latając na paralotni siedzimy w uprzęży zawieszonej co najmniej siedem metrów pod skrzydłem, a czasami nawet dziesięć. To oznacza, że jesteśmy ciężarkiem ogromnego wahadła. Jeżeli chcemy zostać dobrymi pilotami, musimy nauczyć się wykorzystywać w locie efekt wahadła i tak opanować pilotaż, aby umiejętnie korygować bezwładność całego układu i stale kontrolować skrzydło.

Podwinięcia wywołane przez pilota

Kontrolowanie efektu wahadła jest podstawą bezpiecznego latania. W skrajnych przypadkach, brak reakcji z naszej strony może doprowadzić do podwinięcia skrzydła, nawet w bardzo spokojnych warunkach. Większość pilotów uważa, że podwinięcia spowodowane są wyłącznie turbulencją, ale niektóre z nich występują wskutek złych reakcji lub ich braku ze strony pilota na pochylenie paralotni. Widziałem to niejednokrotnie, gdy piloci po raz pierwszy uczą się wingoverów. Jeżeli ruch pilota nie jest zgrany odpowiednio w czasie z ruchem skrzydła, to nurkująca czasza traci obciążenie, w momencie, gdy pilot jeszcze jest wyrzucany w górę. Na treningu nie stanowi to większego problemu, ponieważ każdy uczący się jest na to przygotowany i wie jak temu zaradzić. Jednak podobna sytuacja może się zdarzyć w termicznym powietrzu, kiedy paralotnia wpadnie w oscylację. To może nas zaskoczyć, jeżeli nie potrafimy kontrolować pochylenia skrzydła.

Nauka huśtania

Jeżeli latamy bardzo ostrożnie utrzymując cały czas stabilnie czaszę nad głową, to nigdy nie nauczymy się, jak sobie radzić z dużym wahadłem. Wyobraźmy sobie dziecko siedzące bez ruchu na huśtawce. Nagle ktoś zaczyna je huśtać. Dziecko jest przerażone i zdezorientowane i może spaść. Ale dziecko, które jest przyzwyczajone do huśtania, poczuje się w tym momencie, jak w domu – potrafi kontrolować wahnięcia za pomocą ciała i nóg. Porównajmy to z pilotem, który lata zachowawczo i stabilnie utrzymuje skrzydło nad głową. Paralotnia natrafia na komin – zaczyna się bujanie połączone z wahnięciami. Jeżeli do tej pory nie huśtaliśmy się na naszym skrzydle, to możemy sobie nie poradzić z zachowaniem paralotni. Wchodząc do komina skrzydło zostanie nam za plecami, po czym pochyli się do przodu. Jeżeli do tego ruchu dodamy duszenie na zewnątrz komina i naszą złą reakcję, to paralotnia ulegnie podwinięciu, nawet jeżeli noszenie nie było turbulentne. Zatem nauka huśtania się jest istotnym elementem w nauce dobrego pilotażu.

Trening

Zaczynamy od ćwiczenia wahnięć na naszym skrzydle. Jest to całkowicie bezpieczne i możemy ćwiczyć w dowolnym momencie, gdy latamy – minimalna wysokość nad ziemią powinna wynosić 200 m. Uwaga: trenujemy tylko w spokojnych warunkach. Lecimy po prostej i jednocześnie zaciągamy obydwie sterówki, aby zwolnić paralotnię. Na początku wystarczy zaciągnięcie rzędu 20 cm. Następnie szybko odpuszczamy obydwie sterówki, co spowoduje, że skrzydło skoczy do przodu. Ruchem wahadłowym podążymy za skrzydłem, aby znaleźć się pod nim. W tym momencie delikatnie ponownie zaciągamy sterówki. W ten sposób możemy regulować oscylację i całkiem przyjemnie się przy tym bawić.

Możemy bawić się timingiem i głębokością wahnięć, przez co wyrabiamy sobie odpowiednie reakcje i rozumiemy zachowanie się skrzydła. Zaczynamy powoli i delikatnie, a gdy zaczynamy czuć się coraz pewniej, wypuszczamy skrzydło coraz dalej przed siebie. Zdziwimy się, jak daleko możemy wypuścić paralotnię przed siebie, zanim dostaniemy frontstalla. Bądźmy ostrożni: nie pozwólmy, aby paralotnia wyskoczyła poniżej 45 stopni względem horyzontu. Ważne jest, aby nauczyć się wywoływać i tłumić pochylenie szybko i bezpiecznie. Różnica między rozpoczęciem a zatrzymaniem wahnięcia związana jest z odpowiednim momentem zaciągania sterówek. Można się tego nauczyć tylko ćwicząc.

Fragment książki Bruce’a Goldsmitha „50 sposobów jak latać lepiej”